środa, 31 października 2012

Ulubieńcy października 2012

Serwus!
Za moim oknem śnieg, choć już topniejący to jednak jest. Jeszcze parę dni temu było go znacznie więcej i czułam się tak, jakby był grudzień i Święta zapasem. Mam jednak nadzieję, że jesień powoli wraca, a zima ma czas żeby do nas zawitać na dłużej.

Tyle słowem wstępu, a teraz czas na ulubieńców (choć za oknem śnieg)  października :)


L'biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka kreatyna + jedwab-  kupiłam ją w promocji za około 14 złotych. Regularna cena tej maseczki wynosi około 20 złotych. Standardowo opakowanie zawiera oprócz maseczki, czepek i próbkę kosmetyku. Główną zaletą tej maseczki jest to, że można ją stosować na szybko i wtedy trzymamy ją na włosach tylko 3 minut. Kiedy mamy czas bardziej zadbać o włosy, nakładamy ją na 20 minut i wkładamy czepek. Po jej użyciu włosy są lśniące i faktycznie zregenerowane. Bardzo dobrze sobie z radzi z suchymi końcówkami.

Bielenda, Orzech & Bursztyn, Nawilżający krem BB 5 w 1 - o tym produkcie szykuję oddzielny wpis, dlatego dziś napiszę krótko. Jego cena wynosi około 14 złotych i moim zdaniem spodoba się posiadaczkom i cery słuchej i tłustej i mieszanej. Lubię go używać samodzielnie lub mieszając z podkładem. Cera wygląda promiennie i naprawdę dobrze.

Bioliq, 25+, krem nawilżający pod oczy-  można go kupić w aptece za koło 14 złotych. Choć do wieku 25+ jeszcze trochę mi brakuje, to spisywał się u mnie dobrze. Ładnie nawilżał i wygładzał okolice oczu. Nie wiem jednak, czy kupię go ponownie, ponieważ aż tak bardzo mnie nie zachwycił.

 Essence, superfine eyeliner pen- kosztuje 10-11 złotych. Ma świetny, długaśny aplikator, który początkowo wydawał mi się trudny w użyciu. Tak naprawdę jest jednak bardzo precyzyjny. Jest bardzo trwały i nadaje się idealnie do dziennych makijaży.



L'oreal , Nutri Gold, nawilżająca terpia odżywcza na dzień- możecie też kupić wersję na noc i krem pod oczy. Produkt kosztuje około 35-40 złotych. Choć mam wersję na dzień, to uważam, że absolutnie nie nadaje się pod makijaż. Krem po aplikacji zostawia na twarzy błyszczącą powłokę, dlatego używam go na noc lub w dzień, kiedy nie nakładam makijażu. Mimo tej małej wady faktycznie bardzo dobrze odżywia i nawilża skórę na długo. Myślę, że świetnie się spisze, podczas temperatur poniżej 0.

Kobo professional, pearl'n' minera- mam kolor 117, czyli piękną czerwień z drobinkami. Błyszczyk kupiłam za 5 złotych w promocji, regularna cena wynosi około 20 złotych. Produkt ma przyjemną konsystencję, która pokrywa usta kolorem i pięknym blaskiem. Do tego jest to trwały błyszczyk.

Pierre Rene, color balm- jest to pomadka, która jednocześnie chroni nasze usta i pięknie je podkreśla. Kosztuje około 8 złotych i jest dostępna w wielu kolorach. Ja mam 16 Natural. Pomadka pokrywa usta delikatnym kolorem i dodaje im blasku, przez co wyglądają na zadbanie i piękne. Nie jest mega trwała, ale daje świetny efekt. Myślę, że skuszę się jeszcze na jakiś kolor.

Paloma, Hand Spa, Intensywnie nawilżający krem do rąk w sprayu- jest to bardzo dajny gadżet do torebki, na biurko, czy do samochodu. Wystarczy psiknąć, rozsmarować, produkt natychmiast się wchłonie, a nasze dłonie będą nawilżone. Nie jest to efekt długotrwały i intensywny, ale wystarczający, aby zadbać o dłonie. Krem w promocji kosztuje 5-6 złotych, a jego regularna cena wynosi około 10 złotych.

Sensique, solny 2-fazowy peeling do rąk drobnoziarnisty- to prawdziwe małe, wydajne cudeńko. W promocji kosztuj około 5 złotych, a bez niej około 10 złotych. Mam wersję o zapachu limonki, która zawiera oliwę z oliwek, olejek rycynowy, witaminę A i E. Wystarczy dobrze wstrząsnąć buteleczką, aby powstał nam peeling, który rewelacyjnie, choć delikatnie złuszcza naskórek i wspaniale nawilża i odżywia dłonie, a także skórki wokół paznokci. Do tego jest bardzo, bardzo wydajny. Jedynym minusem jest opakowanie, które bardzo łatwo zabrudzić peelingiem.

To już wszytko. Produktów nie było zbyt dużo, ale większość z nich jest naprawdę godna uwagi!
Życzę Wam udanego długiego weekendu! ;)

niedziela, 28 października 2012

Arganowy szampon do włosów- Swiss-o-Parr

Witam Was zimowo!
Za moim oknem śnieg i lód i czuję się tak, jakby za chwile miały być Święta Bożego Narodzenia. Zostało jeszcze jednak do nich sporo czasu i mam nadzieję, że zima nie zawitała u nas na dobre.

Dziś chciałabym przedstawić szampon, którego rewelacyjną recenzję napisała  Patrycja z blogu kolorowypieprz.blogspot.com. Odsyłam Was na jej blog, ponieważ tam znajdziecie wiele cennych informacji na temat produktu. Szampon dostałam właśnie od Patrycji, żeby sprawdzić jak sprawuje się na włosach przetłuszczających się u nasady.
Zdjęcie nie przedstawia oryginalnej buteleczki szamponu, tylko próbkę jaką dostałam od Patrycji. Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda opakowanie to zajrzyjcie do Patrycji.
Szampon ma perłową, nie za gęstą konsystencję. Bardzo dobrze się pieni, przez co ładnie oczyszcza. Jego skład nie powali na kolana miłośniczki, naturalnych składników.


W okresie jesienno- zimowym myję swoje włosy wieczorem. Po użyciu szamponu włosy są miękki, sypkie, pięknie lśnią  i dobrze się rozczesują. Następnego dnia efekt nadal się utrzymuje. Jednak już na drugi dzień, moja czupryna jest oklapnięta i przetłuszczona. Więc jeśli wiem, że nie będę miała czasu i ochoty myć włosy codziennie, używam go do codziennego odświeżania grzywki. Spisuje się fenomenalnie!

Jak pisze Patrycja, szampon dostępny jest  w DM i możecie go mieć za niewielkie pieniądze. ;)

Dziękuję Patrycjo, że mogłam przetestować ten szampon. Choć nie do końca spisuje się na moich przetłuszczających się włosach to i tak go lubię, bo daje świetny efekt i moje włosy wyglądają pięknie chociaż przez jeden dzień. :)

wtorek, 23 października 2012

Kasia idzie na półmetek!

Hej!
Dziś chciałabym Wam zaprezentować kolejny makijaż mojego autorstwa. Bardzo się cieszę, że ostatnio mam możliwość pokazywania Wam,  wielu propozycji.
Poznajcie Kasię, moją koleżankę. Jest licealistką i właśnie w sobotę wybierała się na półmetek do jednej z zaprzyjaźnionych klas.

Prawdziwa blond piękność z cudownym uśmiechem! Prawda? Kasia maluje się na co dzień, ale bardzo delikatnie. Podoba mi się to, ponieważ jest młodą  i śliczną dziewczyną. Na wyjątkową sobotnią imprezę, postanowiłyśmy dodać jej makijażowi trochę pazura.

Makijaż wykonałam w odcieniach szarości. Idealnie komponował się z kobaltową sukienką, którą Kasia wybrała na tę okazję. Na policzkach gości bronzer i rozświetlacz, a na ustach króluje czerwona szminka i pomarańczowy błyszczyk. Chciałam jeszcze nieco podkreślić brwi, ale Kasia wolała by pozostały naturalne.



I jak się Wam podoba? Kasiu, dziękuje że zgodziłaś się zagościć na moim blogu. Mam nadzieję, że nie był to ostatni raz ;)

niedziela, 21 października 2012

Jak wyglądać dobrze, podczas choroby ;)

Hej dziewczyny!
Sezon na przeziębienie i grypę, uważam oficjalnie za otwarty! Właśnie dopadło mnie małe przeziębienie, które stało się inspiracją do napisania tego postu i nakręcenia filmiku. Chciałabym Wam powiedzieć, jak się maluje kiedy dopada mnie choróbsko i muszę wyjść z domu. Niestety często się zdarza, że kiedy jesteśmy chore, zamiast kurować się w łóżku musimy iść do pracy, czy szkoły. Aby nie skupiać na sobie całej uwagi i pytań o zdrowie, warto co nieco ukryć. To co Wam tutaj napiszę, może nie będzie odkrywcze, ale mam nadzieję, że ktoś znajdzie coś dla siebie. :)


Jeśli na pierwszym zdjęciu, nie dostrzegłyście u mnie oznak choroby, to znaczy, że efekt  został osiągnięty i udało mi się ukryć przeziębienie ;)
Kiedy jestem chora nie mam ochoty na wymyślne makijaże. Stawiam na naturalność i prostotę. Zależy mi na tym, aby mój czerwony nos nie przyciągał całej uwagi. Ponadto nie chce obciążać skóry.

Jeśli chodzi o twarz....
Zwykle podczas choroby nasza buzia nie wygląda korzystnie. Jest przesuszona, zmęczona i poszarzała. Widać na niej zaczerwienienie i wszelkie niedoskonałości. Pewnie powinnam wtedy użyć mocno kryjącego podkładu, jednak tego nie robię. Po pierwsze stawiam na dobre nawilżenie. Przed makijażem spryskuję twarz wodą termalną. Robię to również w ciągu dnia.
Kiedy jeszcze kremy BB nie było modne i szeroko dostępne, mieszałam krem nawilżający ze swoim podkładem i nakładałam go na twarz. W ten sposób uzyskiwałam lekki, dobrze nawilżający podkład. Obecnie używam kremu BB np. tego z Bielendy. Zdarza mi się go również mieszać z podkładem. Wtedy mam pewność, że to co trzeba jest zaryte, ale buzia jest promienna, nawilżona i nie obciążona.
Wszystko delikatnie przypudrowuje, ale nie tak jak zwykle mocno matującym pudrem. Wybieram coś lżejszego i jednocześnie kryjącego tak jak np, widoczny na zdjęciu puder z Elfa. Ponieważ kryje w sobie 4 kolory, które ukrywają pewne niedoskonałości, moja twarz wygląda lepiej. Co ważne mam tu też puder w kolorze zielonym, który koryguje zaczerwienia :)
Podczas choroby rezygnuję z różu. Zwykle  i tak jesteśmy czerwone, a jeśli do tego jeszcze dojdzie gorączka to mamy murowany efekt buraka ;P Dlatego, aby ożywić skórę i dodatkowo zakryć zaczerwienie, używam bronzera. 

Co do oczu....


W czasie choroby okolice naszych oczu, mogą wyglądać niekorzystnie. Po nie przespanej nocy, borykamy się z opuchnięciami czy zaczerwienieniami. Dlatego warto przed nałożeniem makijażu użyć wyjętego z lodówki roll- ona pod oczy lub maseczek. Jeśli mamy katar, lepiej nie nakład w okolice oczu niczego zimnego, bo może to zaszkodzić naszym zatokom. W tym przypadku przyda się coś na ciepło. Sprawdzą się tutaj ciepłe torebki herbaty położone na powieki, waciki zamoczone w rumianku itp. Dobrze spisze się też żelowa maseczka, którą możecie kupić w każdej drogerii w cenie 10-20 złotych. Ja niestety takiej nie mam. Można ją trzymać lodówce lub podgrzać w garnku i również przykładać do oczu.
Jeśli okolice moich oczu są sine, wklepuję odrobinę korektora.
Kiedy jestem chora malując twarz i oczy, nigdy nie używam żadnych baz, żeby nie obciążać cery. Ponieważ chcę rozświetlić oko, nakładam palcem jasny, perłowy lub beżowy cień Np. ten najjaśniejszy z paletki, którą widzicie wyżej. Nie używam kolorów ciemnych, czy też bardzo kolorowych. Chce tylko lekko podkreślić oko i dodać mu blasku. Ponieważ nie lubię makijażu bez użycia eye linera, wykonuję cieniutką kreskę. Wybieram jednak taki produkt, który nie da mi intensywnego odcienia czerni na oku. Na końcu tuszuje rzęsy i już.

A zakatarzony nos...
Kiedy mamy katar nasz nos jest czerwony, przesuszony, często schodzi z niego skóra. Aby temu zapobiec warto na noc, okolice nosa posmarować grubą warstwą kremu Nivea, jakiegoś balsamu lub maścią z witaminą A, którą kupicie w aptece. Przed nałożeniem podkładu warto też, nałożyć na nos odrobinę balsamu. Aby ukryć zaczerwienie można użyć zielonego lub tradycyjnego beżowego korektora.
W pierwszych dniach kataru, gdy jest on bardzo uciążliwy polecam Wam widoczne na zdjęciu chusteczki z Kleenex. Zawierają balsam z wyciągiem z nagietka, dzięki czemu pielęgnują nos. Jest ich mniej niż tradycyjnych chusteczek i są nieco droższe, ale polecam Wam je właśnie w tych pierwszych dniach kataru, gdy nie rozstajemy się z chusteczkami. Dostępne są również w wersji do torebki.

I na koniec usta...

Podobnie jak w makijażu oka, nie bawię się kolorami. Chcę, aby usta były dobrze nawilżone i delikatnie podkreślone. Używam balsamów, błyszczyków lub pomadek ochronnych.

Kiedy po całym ciężkim dniu wracam wreszcie do domu, dokładnie zmywam makijaż za pomocą płyny micelarnego. Do tego tonik i dobry krem nawilżający. Podczas choroby nie używam mocno oczyszczających żeli, maseczek, czy peelingów, bo nie chce męczyć swojej skóry. Na to przyjdzie czas po powrocie do zdrowia :)

Wszystkim czytelniczkom życzę dużo, dużo zdrowia! Mam nadzieję, że wpis okazał się dla Was przydatny! ;)

piątek, 19 października 2012

Essence, colous & go (nowa wersja) + TAG: Październik miesiącem maseczek

Cześć dziewczyny!
Obecny miesiąc, jest dla mnie dość ciężki. Jestem przemęczona, przeziębiona.... ehhh. O tym jednak później. Na początek chciałabym pokazać Wam mój nowy lakier! ;)
Jak wiecie, nigdy nie lubiłam lakierów z Essence, a przynajmniej tych ze stałej kolekcji. Były dla mnie po prostu bublami. Były słabej jakości i nie wytrzymywały na moich paznokciach nawet jednego dnia. Kilka tygodni temu w szafie essence pojawiły się zupełnie nowe buteleczki i jak zapewnia producent nowa formuła lakierów. Postanowiłam to sprawdzić i tak oto jestem posiadaczką, tego intensywnego różu w kolorze 108 ultimate pink.
 Faktycznie te lakiery to zupełnie coś nowego. Producent obiecuje, że lakier jest szybkoschnący i pięknie lśniący. W rzeczywistości, faktycznie tak jest, choć spodziewałam się większego połysku. Lakier zaopatrzony jest w szeroki i wygodny pędzelek. Efekt ładnych paznokci utrzymuje się u mnie przez 3 dni. Cena lakieru to 5-6 złotych. Do wyboru mamy wiele kolorów. Skusicie się na któryś?

Ostatnio zostałam otagowana przez dwie wspaniałe blogerki: Sandrę i Milky chocolate do zrobienia TAGu: Październik miesiącem maseczek!. Wspaniały pomysł, ale mam nadzieję, że będziecie mi miały za złe tego, że nie wezmę udziału w tagu. Ostatnie tygodnie to dla mnie istny koszmar. Wychodzę z domu z samego rana i wracam bardzo późno. Pewnie zauważyłyście, że rzadziej pojawiam się na swoim i Waszych blogach. Nawet w weekend nie mam czasu dla siebie. Nie chce oszukiwać ani Was i swoich czytelniczek, pisząc że rzeczywiście dbałam o swoją skórę używając maseczek. Teraz jest to dla mnie nie wykonalne. Po za tym jest już połowa miesiąca, więc trochę za późno by zaczynać akcję. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i nie zapomnicie o mnie w kolejnych tagach :)

Korzystajcie z pięknej jesiennej pogody! Buziaki! ;*

niedziela, 14 października 2012

Kilka słów o eyelinerach

Hej!
Wczoraj bawiłam się na świetnym weselu mojej koleżanki ze studiów. Niestety na ślub szykowałam się w pośpiechu i nie zdążyłam zrobić kilku zdjęć, żeby pokazać Wam jak wyglądałam. Być może, kiedy dostane zdjęcia robione na weselu, to coś Wam pokażę ;) A dziś co nieco o eyelinerach!

Eye linery to jedne z moich ulubionych produktów kosmetycznych. Pięknie podkreślają oko, są trwałe i wcale nie takie trudne w użyciu. Możemy je kupić już z aplikatorem w postaci pędzelka, gąbeczki, we flamastrze lub w słoiczku. Do wyboru mamy też wiele kolorów, ale najbardziej popularne są te w kolorze czarnym. Dziś pokażę Wam właśnie takie, ale nie tylko :)

Ja swoją przygodę z kreskami, zaczęłam od czarnej kredki. Każdej dziewczynie, która stawia swoje pierwsze kroki  w makijażu, polecam rozpoczęcie rysowania kresek właśnie od kredki. Dlaczego? Łatwiej jest wtedy nauczyć się kształtu swojego oka, wyćwiczyć rękę i skorygować błędy. Kredkę można rozetrzeć cieniem, niedoskonałości zmyć patyczkiem itd. Swoją przygodę z eye linerem zaczęłam prawie 2  lata temu, 8 marca. Kupiłam sobie wtedy swój pierwszy, lepszy eye liner z Wibo i jestem mu wierna do dziś. Wprawdzie jeszcze w liceum kupiłam sobie eyeliner we flamastrze z Avonu, ale nie potrafiłam się nim malować, a do tego szybko wysechł. Dziś pokażę Wam lepsze i gorsze produkty ze średniej i niskiej półki cenowej.


Essence, superfine eyeliner pen- to mój najnowszy nabytek za około 10-11 złotych. Ma świetny, długaśny aplikator, który początkowo wydawał mi się trudny w użyciu. Tak naprawdę jest jednak bardzo precyzyjny. Jest bardzo trwały i mega czarny.

Pease, wodoodporna konturówka do oczu- kosztuje około 11 złotych, jest dość przyzwoita. Mam ją w kolorze brązowy i aby uzyskać pożądany efekt, kreskę muszę poprawiać kilka razy. Jest dość ciężka do zmycia, co jest i plusem i minusem.

Essemce, A new League, wodooprony liner we flamastrze- najgorszy z tych prezentowanych trzech, kosztował około 10 złotych. Jest słabo napigmentowany, a sam aplikator jest twardy i nieprzyjemny w użyciu.



Rimmel, Glam Eyes, Professional Liquid Liner- kosztuje około 20-25 złotych. Ma cienki, precyzyjny aplikator i mega czarny kolor. Można nim narysować zarówno bardzo cienką kreskę jak i grubszą.

Wibo eyeliner (czarny)- to właśnie mój pierwszy i ukochany eye liner, który kosztował około 6 złotych. Jest łatwy w użyciu, trwały i ma głęboki czarny odcień. Utrzymuje się cały dzień.

Wibo eyeliner (chabrowy)- przy tym kolorze, trzeba kilka razy poprawić kreskę, aby nie było prześwitów. Ma miękki i giętki pędzelek, jest trwały. Kosztuje około 6 złotych.


Inglot, konturówka do oczu w żelu- produkt kosztuje około 25-30 złotych. Mam go w kolorze białym. Jest bardzo, bardzo trwały i dość przyjemny w użyciu

Essence, eyeliner żelowy w słoiczku- kosztuje około 12 złotych. Jego konsystencja jest bardzo przyjemna, powiedziałabym, że jedwabista.Wolę konsystencję tego produkt, od eye linera z Inglota. Jest trwały i ma piękny, głęboki kolor.

Eyelinery w słoiczku powinnyśmy nakładać za pomocą pędzelków, np takiego skośnego lub wygiętego. Na zdjęciu widzicie pędzelki z essence i catrice, które kosztują 10-12 złotych.


Zaczynając od góry:
essence, pease, essence
wibo, wibo, rimmel
essence, inglot

Podsumowując. Najbardziej lubię eyelinery żelowe i te z pędzelkiem. Niestety te z flamastrem, często okazują się bublami. Początkującym polecam kupienie taniego, ale dobrego eye linera z wibo. Na większe wyjścia wybierzcie eyelinery żelowe. A jeśli boicie się tego typu produktu, spróbujcie narysować kreskę kredką, a potem poprawcie ją eyelinerem.

A wy lubicie eye linery? Jakie polecacie?

poniedziałek, 8 października 2012

Siostrzyczki idą na wesele! ;) ( zdjęcia robione telefonem)

Cześć!
W minioną sobotę miałam okazję zrobić makijaże największej liczbie osób w swojej ,,karierze". A wszystko to w dość krótkim czasem. Moje pędzelki upiększały panie w różnym wieku, co było dodatkowym wyzwaniem. Dzień był niesamowity i przyniósł mi wiele radości, ponieważ byłam dumna ze swojej pracy. Niestety w pośpiechu zapomniałam zabrać ze sobą aparatu, aby uwiecznić choć kilka makijaży. Na szczęście z pomocą przyszła mi Emilka, która malowałam w zeszłym tygodniu. Cyknęła kilka zdjęć sobie i swojej siostrze. Choć nie oddają one do końca tego jak prezentowały się makijaże, bo zostały zrobione telefonem komórkowym to mam nadzieję, że co nieco zobaczycie :)

A oto Karolinka i jej miedziano-brązowy makijaż :)
Karolinę znam już od wielu, wielu lat. Jesteśmy w tym samym wieku. Na co dzień maluje się, choć nie tak mocno. Na twarz nałożyłam jej podkład matujący, oko podkreśliłam brokatowym miedzianym cieniem  (czego tutaj niestety nie widać) i ciemnym brązem. Do tego czarna kreska na górnej powiecie i brązowa na dolnej. Pod łuk brwiowy nałożyłam odrobinę jasno-złotego cienia.

Policzki podkreśliłam bronzerem, a na usta położyłam pomarańczowy błyszczyk ze złotymi drobinkami. Choć makijaż jest dość mocny to moim zdaniem idealnie pasuje do urody i osobowości Karolinki :)

Na moim blogu już po raz drugi gości Emilka, tym razem w nieco ciemniejszym makijażu.
Trochę zaszalałyśmy. Koloryt cery wyrównałam podkładem rozświetlającym. Brwi są delikatnie przyciemnione. Na oku króluje srebro, szarość i czerń.

 Policzki podkreśliłam rozświetlającym różem, a twarz wykonturowałam bronzerem. Usta pokryłam odrobiną różowej pomadki. Emcia wygląda kobieco i uwodzicielsko :)

Drogie dziewczyny, dziękuję że mogłam gościć Was na moim blogu! ;* Mam nadzieję, że nie był to ostatni raz ;)

Czekam na Wasze komentarze i mam nadzieję, że mimo średniej jakości zdjęć, makijaże się Wam podobają;)


wtorek, 2 października 2012

Trendy na jesień i zimę 2012/13 (paznokcie, makijaż)

Witam Was bardzo serdecznie!
Po przejrzeniu najnowszych gazet, poszperaniu w internecie i pogrzebaniu w zbiorze moich kosmetyków, przygotowałam dla Was wpis z trendami na sezon jesienno- zimowy. ;)

Mam nadzieję, że cały wpis i zdjęcia, które przygotowałam, będą dla Was ciekawa i inspirujące. Pamiętajcie, aby wszystkie te trendy przyjmować z przymrużeniem oka i wybierać z nich co najlepsze. A co najważniejsze, dostosowywać je do własnej urody i upodobań.

Zacznijmy od tego, jak powinniśmy stylizować nasze paznokcie!
           Zdjęcie przedstawia moją interpretacje trendów obowiązujących w malowaniu paznokci.
                                 Użyłam lakieru z Wibo w kolorze 422 i lakieru z Ados 604.

Ucieszą się wszystkie miłośniczki klasyki, ponieważ modne będą błyszczące paznokcie w kolorze nude, pastelowego różu, szarości, bieli, a także czerni. Czerwienie również będą na topie, ale te najciemniejsze wpadające w bordo, śliwkę, czy też brąz. Hitem będą paznokcie pokryte kawiorem, czyli małymi kuleczkami. Modne będą również kolory brzoskwiniowe i pomarańczowe, które pięknie ożywią nasze paznokcie. Możemy zaszaleć z kolorowym frenchem i końcówką tradycyjnie na górze, lub inaczej niż zwykle na dole. Paznokcie, będą też dobrze prezentować się w granatach.
                               A to właśnie kawiorowe paznokcie. Zdjęcie znalazłam w internecie.

Spójrzcie na moją małą propozycję lakierów do paznokci, które pomogą nam stworzyć super modny look.

                                     Catrice 020


                                                      Catrice 560

                                              Wibo 422


A teraz czas na makijaż!

                                  Moja interpretacja makijażu zgodnego z trendami na ten sezon.

Nie powinniśmy zapominać o naszych brwiach. Jeśli są zbyt jasne, przyciemnijmy je tak, aby wyglądały naturalnie i były piękną ramą dla twarzy. Oczy podkreślajmy ciemną kreską, smokey-eyes, fioletowymi i niebieskimi kreskami, oraz metalicznymi cieniami.


Bardzo podoba mi się, że modne będą kolory brzoskwiniowe i pomarańczowe, które ożywią nasz makijaż. Mówi się też o tym, że cały makijaż powinnyśmy wykonywać tylko jednym cieniem i to, aż do samej brwi, ale nie bardzo mi się to podoba. Modne też będzie malowanie kropeczki na środku dolnej powieki.  Na naszych policzkach musi  królować róż!

Usta powinnyśmy malować ciemnymi czerwonymi szminkami. Takimi, które wpadają w bordo lub wiśnie. Modne będą też jagodowe, cieniowane, czy wręcz poczernianie usta. Jest w ogóle takie słowo jak ,,poczerniane" hehe... ;P

Nie mam w swojej kolekcji szminek, które idealnie wpasowują się w te trendy. Nie będę ich też specjalnie kupować, ponieważ wiem, że nie będę czuła się dobrze w bardzo ciemnych ustach. Jeśli będę miała ochotę na ciemniejszy kolor zmieszam ze sobą szminki, które mam, lub przyciemnię je za pomocą cienia. Na zdjęciu, gdzie widzicie mój makijaż na szminkę z Inglota położyłam odrobinę fioletowego cienia.

A teraz spójrzcie na moją propozycję kosmetyków.

Ufff.... to już chyba wszystko. Mam nadzieję, że wpis się Wam podobał i z niego skorzystacie. A jak Wy będziecie się malować w sezonie jesienno- zimowym? I które trendy podobają się Wam najbardziej?