niedziela, 29 kwietnia 2012

Ulubieńcy kwietnia 2012 roku

Serwus!
Czy u Was też jest tak ciepło i słonecznie? U mnie pogoda jest cudowna! Dzisiaj zapraszam Was na ulubieńców kwietnia 2012. W tym miesiącu mam wiele ciekawych, naprawdę dobrych produktów i kilka prawdziwych odkryć, z którymi długo się nie rozstanę.

Zacznijmy od kolorówki:

Avon, SuperShock Gel Eyeliner Pencil, czyli żelowa kredka do oczu. Ja mam ją w kolorze czarnym i jest naprawdę mega czarna. Z łatwością można nią narysować kreski, jest trwała i nie rozmazuje się. Zaraz po zakupieniu jest idealnie zarepetowana, później same nie uzyskamy takiego efektu. Jest to duży minus, dlatego ja obecnie temperuje ją tak jak potrafię  i do aplikacji używam pędzelka. Nie jest też łatwa do zmycia, co jest jej plusem i minusem. Cena to około 15 złotych, ale szukajcie katalogowych promocji.

Bell, 2Skin Pocket, Pressed Rouge, prasowany róż do policzków. Mój kolor to 053 i uważam, że jest uniwersalny. Kosztuje około 10-11 złotych. Jest to produkt, który wygląda bardzo naturalnie, na pewno nie zrobimy sobie nim krzywdy.  Ma w sobie maleńkie drobinki, widoczne w słońcu. Na mojej skórze utrzymuje się długo i jest wydajny.

MIYO, OMG! Eyeshadows, cień do powiek. Mój kolor to numer 27. Jest zwariowany, bardzo słoneczny i mega modny. Nie odważyłabym się na sukienkę, czy płaszcz w takim kolorze, ale lubię zaszaleć w makijażu.  Cień kosztuje mniej niż 5 zł, a jego jakoś jest powalająca. Świetna pigmentacja i trwałość to jego największe plusy. Odpowiednie nałożony na pewno się nie obsypie. Nie wszystkie cienie z tej serii są tak dobrze napigmentowane, ale sprawdźcie testery, bo naprawdę warto zaopatrzyć się w te małe cudeńka.

L'oreal, Rouge Caresse, pomadka do ust. Nie jest tania, bo kosztuje około 45 złotych, ale w promocji może się Wam udać kupić ją za jakieś 36 złotych. Mój kolor to 501 nude ingenue. Jest to rodzaj szminko-błyszczyka, który pięknie nawilża nasze usta. Są pokryte kolorem, ładnie błyszczą  i wyglądają naprawdę kusząco. Jak na tego typu produkt, trwałość jest całkiem ok. Efekt jaki daje nam ta szminka jest bardzo naturalny i kobiecy, idealny na co dzień. Podoba mi się opakowanie tej pomadki, które zamyka się przez charakterystyczny ,,klik", dzięki czemu wiemy, że jest dobrze zamknięte. Dodatkowo zawiera  coś w rodzaju mini lustereczka :) 




A oto moi pielęgnacyjny ulubieńcy:

Alteraa, przeciwzmarszkowy krem na noc z wyciągiem z dzikiej róży. Ja mam wersję dla skóry młodej, ale możecie też kupić wersję dla cery dojrzałej. Szukałam dobrego kremu na noc, który  odżywi i nawilży moją skórę. Ten krem spełnia wszystkie moje oczekiwania. Kosztuje około 11 złotych, zawiera naturalne składniki, pozbawiony jest konserwantów, parabenów, silikonów, i substancji zapachowych. Działa nawilżającą, wygładzającą i odżywiająco. Szybko się wchłania, a rano wstajemy z promienistą buzią.  Czy radzi sobie ze zmarszczkami? Hmmm ja, póki co mam najbardziej widoczne zmarszczki tylko pod oczami, więc nie mogę tego stwierdzić.

Bourjois, Woda micelarna do demakijażu oczu i twarzy. Produkt kosztuje około 14 złotych, ale często można go kupić na promocji. Nie podrażnia moich oczu i twarzy, a bardzo dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu i oczyszczaniem buzi. Jego działanie jest jeszcze lepsze, gdy użyje go  razem z gąbeczkami, o których za chwilę napiszę. Jak dla mnie mógłby być jedynie odrobinę bardziej wydajny.

Killys, gąbeczki do demakijażu. Za dwie gąbeczki zapłacimy mniej nić 6 złotych. Nadają się do zmywania maseczek, makijażu, nakładania żelu, peelingu, są naprawdę uniwersalne,. Są bardzo trwałe i łatwe do utrzymania w czystości. Obecnie, aby zmyć makijaż używam wody z Bourjois, która pięknie zmiękcza gąbeczkę. Jeśli używacie mleczka,to radziłabym ją odrobinę zwilżyć wodą termalną, czy tonikiem, a nawet zwykłą wodą. Gąbeczkami można wykonać też masaż twarzy, dzięki temu wygląda naprawdę dobrze. Świetny produkt.!

Planet Spa, Wygładzająca maseczka do twarzy. Formuła peel-off i Maseczka głęboko oczyszczająca pory Tajski Kwiat Lotosu. Udało mi się kupić te maseczki za 20 złotych, normalnie każda z nich kosztuje po 20 złotych. Muszę przyznać, że są naprawdę dobre i wydajne. Ta pierwsza ładnie nawilża i wygładza. Ta druga delikatnie oczyszcza i odświeża skórę.

Eveline, Magia Orchidei, Bioenergetyzujący, chłodzący żel po oczy. Szukałam produktu, które delikatnie wygładzi zmarszczki mimiczne w okolicach moich oczu. Nigdy nie miałam żadnego produktu, pielęgnującego z Eveline i akurat skusiłam się na ten żel. Kosztuje około 10-11 złotych. Ma redukować cienie, obrzęki i wygładzić zmarszczki. Muszę powiedzieć, że spisuje się naprawdę ok. Chłodzi przez co oczy nie są opuchnięte, zredukuje delikatnie cienie i wygładzi zmarszczki. Na początku miałam problem z aplikacją, gdyż nie zawsze z udawało mi się wydobyć produkt przez kuleczkę, którą ma w sobie. Jednak wystarczy wstrząsnąć opakowanie i wszystko jest tak jak powinno. Szybko się wchłania, nadaje się pod makijaż, jest naprawdę dobry.


Ale się dziś rozpisałam! Chciałam Wam pokazać, naprawdę sporo dobrych produktów i to w przystępnych cenach. Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie.
Życzę Wam też udanego dłuuuugiego weekendu. Ja mam naprawdę sporo wolnego, który wykorzystam na pisanie swojej pracy licencjackiej. Trzymajcie kciuki, żebym się zmobilizowała. Buziaki! :*


wtorek, 24 kwietnia 2012

Wibo- Trend Edition, Wonder Nails

Cześć dziewczyny!
Wczoraj w moje ręce wpadły nowości od Wibo, głównie do paznokci. Marka wypuściła serie nowych lakierów Trend Edition i Wonder Nails, oraz akcesoriów Wonder nails. Oto co sobie kupiłam :


Zdecydowałam się na dwa lakiery z serii Trend Edition i ,,bajery" do paznokci Wonder nails. Chociaż najchętniej kupiłabym wszystkie lakiery z obu serii, bo kolory  są obłędne. Znajdziecie i pastele i odcienie neutralne, a nawet bardzo bardzo kolorowe i żywe.   Biegnijcie do Rossmana! :)
Jak widzicie ja mam dwa stonowane kolory lakierów- jasny niebieski i taki żółto-beżowy. Do tego kupiłam jeszcze naklejki, które są szablonami. Naklejamy je na paznokieć, puste miejsce wypełniamy lakierem, odrywamy i mamy perfekcyjny wzorek. Super :)
Każda z rzeczy, które kupiłam kosztuje 5 złoty i parę groszy, także myślę, że warto coś sobie wybrać.

Macie już jakieś cudeńka z tych kolekcji?

piątek, 20 kwietnia 2012

Koniec KissBoxa ;(

Cześć!
Właśnie sprawdziłam swoją skrzynkę e-mail. Dostałam m.in wiadomość od ekipy KissBoxa. ,,Całuśne" pudełeczka zakończyły swoją działalność. Nie będzie już można ich kupić, a dziewczynom które wykupiły subskrypcje pieniądze zostaną zwrócone.
Naprawdę szkoda. Kibicowałam im i przymrużałam oko na potknięcia. Mieli dobrą cenę, byli nowi.... Nie wspomnę już tym, że udało mi się wygrać roczne subskrypcję. Wiedziałam, że nie może być tak kolorowo i jak już coś wygram, to nie będzie to tak jak powinno być. Przeczuwałam, że ekipa KissBoxa może rozważać zamknięcie ,,interesu". No i stało się.
W Polsce pojawiają się teraz coraz to nowe pudełeczka. Wystartował już GlossyBox, ale na niego póki co się nie zdecyduje. Może LadyBox? Zobaczymy... :)

Dostałam też drugą, o wiele milszą wiadomość. Udało mi się zostać testerką nowych nektarów pod prysznic Luksja. :) Czekam na paczkę! :D

wtorek, 17 kwietnia 2012

Apteczne podkłady kryjące- Vichy dermablend i Pharmaceris

Cześć!
Jeśli jesteście zainteresowane aptecznymi podkładami, które zakryją niedoskonałości Waszej cery, to zapraszam do przeczytania dzisiejszego wpisu :)

Moja skóra nie jest szczególnie problematyczna i nie potrzebuje dużego krycia. Produkty, które dziś Wam pokaże testowałam u osób, które mają sporo niedoskonałości i są starsze ode mnie. Ja używałam tych podkładów raczej, jako korektor (miejscowo) lub mieszałam je ze swoim podkładem. Dziś przedstawię Wam moją opinię na temat dwóch produktów Vichy i jednego Pharmaceris.

Zacznę od Pharmaceris F, delikatnego fluidu intensywnie kryjącego. Kupicie go za około 35 złotych. Z założenia jest to fluid dla każdego rodzaju ceru, szczególnie dla skóry wrażliwej, ponieważ pozbawiony jest konserwantów, parabenów i zapachów. Faktycznie osoby z cerą wrażliwą powinny być z niego zadowolone, ale na pewno nie jest to podkład dla wszystkich. Fluid nie matuje, a wręcz wzmaga błyszczenie się twarzy. Posiadaczki cer tłustych nie będą zadowolone i nie pomoże im żaden puder. Nawet skóry suche i normalne, zaczynają się błyszczeć po nałożeniu podkładu. Kryje dobrze, ale po całym dniu twarz nie wygląda dobrze. Podkreśla wszelkie zmarszczki i pory, cera wygląda na zmęczoną. Na plus zasługuje opakowanie z pompką, oraz spf 20. Konsystencja jest dość lejąca i dobrze rozprowadza się na twarzy, ale brudzi ubrania. Jest wydajny. Niestety kolorów nie jest zbyt wiele, co jest dużym minusem. Moim zdaniem podkład lepiej się sprawdzi u młodych dziewczyn, niż u starszych kobiet. Ponieważ ja posiadałam kilka próbek tego podkładu, tutaj wstawiam Wam zdjęcie pełnowymiarowego produktu, ściągnięte z internetu.

Teraz coś droższego, a mianowicie Vichy dermablend, fluid korygujący. Jego cena to około 65- 75 złotych. Kryje rewelacyjnie i również posiada spf. Jest lżejszy od podkładu z tej samej serii. Jeśli dobrze dobierzemy odcień, ładnie stopi się z naszą cerą i nie powstanie efekt maski. Zauważyłam, że po nałożeniu tego fluidu, skóra bardzo ładnie wychodzi na zdjęciach. Utrzymuje się cały dzień, ale wymaga przypudrowania. Opakowanie jest mało higieniczne, ponieważ szybko się brudzi. Może też brudzić ubrania. Konsystencja nie jest za gęsta, przez co ładnie się rozprowadza. Do wyboru mamy mało kolorów, co jest problemem.

I na zakończenie najdroższy produkt. Jest to Vichy dermablend, intensywny podkład kryjący w sztyfcie. Kosztuje około 90 złotych. Jeszcze niedawno można było kupić ten podkład w takim samym opakowaniu jak fluid. Vichy jednak stworzyło dwa produkty, jeden lżejszy w starym opakowaniu i cięższy w sztyfcie. Produkt bardzo dobrze kryje i można go stosować jako podkład lub korektor. Aplikować go możemy prosto z opakowania, palcami, gąbeczkami lub pędzlem. Każdy znajdzie coś dla siebie. Kupujemy go w małym i poręcznym opakowaniu. Jest bardzo wydajny i zawiera spf .Nie brudzi ubrań i skóra się po nim szybko nie błyszczy. Również nadaje cerze ładnego wyglądu, co widać też na fotografiach. Utrzymuje się cały dzień, nawet wtedy gdy nie użyjemy pudru.

Podsumowując. Jeżeli moja skóra, wymagała by mocnego krycia, wolałabym dopłacić i kupić droższy produkt Vichy. Moim zdaniem kobiety starsze, również powinny wybrać podkład, bądź fluid z Vichy. Fluid z Pharmaceris dobrze kryje, ale niestety ma sporo wad, które są nie do przyjęcia. Jeżeli szukacie dobrego kryjącego podkładu, to polecam właśnie te apteczne. Myślę, że żaden drogeryjny podkład nie da Wam takiego efektu jak właśnie ten z Vichy. Wybór należy do Was. Zachęcam Was do odwiedzenia Waszej apteki i poproszenie o próbki podkładów, które Was interesują.

środa, 11 kwietnia 2012

Henna na rzęsach Dominki :)

Cześć! :))
Dzięki uprzejmości mojej przyjaciółki Dominiki, mam dziś dla Was wpis na temat nakładania henny na rzęsy. Nie chce Wam jednak pokazywać tradycyjnego sposobu przyciemniania rzęs. Jakiś czas temu odkryłam inną, ciekawą metodę i myślę, że może się ona Wam spodobać.
Materiał przygotowałam jeszcze w zimie, ale prezentuje go dopiero dziś.

Była to już kolejna próba nałożenia henny na rzęsy Dominiki. Moja przyjaciółka ma z natury bardzo jasne i krótkie rzęsy, dlatego szuka sposobów, aby stały się one lepiej widoczne. Na co dzień rzadko się maluje, dlatego zaproponowałam jej henne. Dominika ma też bardzo wrażliwe oczy, więc trzeba uważać. Próbowałaśmy nakładać henne tradycyjną metodą, ale niestety efekt nie był zadowalający, przede wszystkim dlatego, że wszystko co nałożyłam spłynęło wraz ze łzami. Sposób, który Wam dziś prezentuje, jest dużo mniej inwazyjny i moja przyjaciółka go sobie chwali. No to zaczynamy...


Tutaj na twarzy Dominiki "jeszcze" gości uśmiech. ;P Jesteśmy po ploteczkach, herbatce i pysznym ciachu . Tak wyglądają jej rzęsy naturalnie:



Najpierw oczyściłam skórę tonikiem:

Przerażenie w oczach :P W okolice oczu i na powieki nakładam zwykły krem Nivea:



Czas przygotować hennę. Używałam produktu Delia- henna cream do brwi i rzęs w kolorze czarnym. Kosztowała 6, 95 złotych. Polecam Wam właśnie tą hennę w tubce ponieważ jest dużo lepsza od tej w woreczku. W zestawie znajdziecie : tubkę z kremem 15ml, buteleczkę z 3% aktywatorem 15 ml i szpatułkę.



Mieszamy, mieszamy, mieszamy :)


Do nałożenia henny użyję szczoteczki z opakowania starego tuszu do rzęsy. Dokładnie ją umyłam i nałożyłam na nią produkt:



Postępowałam dokładnie tak, jakbym malowała rzęsy. Tak to wygląda po nałożeniu :



Po około 10-15 minutach hennę zmyłam wacikami i mydłem. Oto efekt:


Pamiętajcie, aby przed nałożeniem henny sprawdzić na skórze, czy nie jesteście na nią uczulone!

Dominika była zadowolona z efektu, który powinien utrzymać się około 2 tygodni. :) Jeszcze raz dziękuje jej pomoc w zrobieniu materiału. Mam nadzieję, że uda mi się ją jeszcze namówić na zdjęcia z makijażem.

sobota, 7 kwietnia 2012

Życzenia wielkanocne 2012 ;)

Kochani!
Mam nadzieję, że mimo ostatnich przygotować do świąt, znajdziecie chwilkę, aby przyjąć ode mnie życzenia.... :)




Zdrowia, szczęścia, humoru dobrego
A przy tym wszystkim stołu bogatego
Mokrego dyngusa, smacznego jajka
i niech te święta będą jak bajka!
Życzę tego Wam i Waszym Rodzinom :)








środa, 4 kwietnia 2012

Godzina dla Ziemi

Już od kilku lat WWF organizuję tzw. Godzinę dla Ziemi, które polega na wyłączeniu światła o godzinie 20.30, 31 marca. Do akcji przyłączyć się może każdy. Celem akcji jest propagowanie proekologicznych postaw oraz zachęcanie ludzi na całym świecie do wprowadzenia w swoim codziennym życiu drobnych zmian, które mają ogromne znaczenie dla stanu środowiska naszej planety. Więcej informacji znajdziecie tutaj: http://www.wwf.pl/godzinadlaziemi/o-akcji


W tym roku, już chyba po raz trzeci i ja wzięłam udział w tej akcji. Uważam, że powinniśmy wspierać tego typu akcje, dla dobra naszej Matki Ziemi. Zobaczcie jak wiele nam daje, jak bardzo ją wykorzystujemy i jak mało dajemy w zamian. Aby pomóc naszej Ziemi, wcale nie musimy wydawać pieniędzy, poświęcać nie wiadomo jak wiele czasu. Wystarczy tylko chcieć i wierzyć w to co się robi. Nie patrzmy na innych, zmiany zacznijmy od samych siebie bo warto!

W Rossmanie można było kupić za 5 złotych specjalną świeczkę, którą zapaliłam 31 marca o 20.30. Oprócz tego kupując świeczki, wsparłam Polskie niedźwiadki, których jest coraz mniej.

Ja popieram tego typu akcje. A co Wy o nich sądzicie?