piątek, 30 listopada 2012

Ulubieńcy listopada 2012

Serwus!
Ostatni dzień miesiąca, a więc czas na....  przedstawienie Wam moich ulubionych kosmetyków listopada 2012 roku. Listopad był dla mnie bardzo ciężkim i trudnym miesiącem. Wszystko jednak już za mną i mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. Czas jednak na przyjemniejszą część, tego miesiąca. ;)

KOBO professional, bibułki matujące z pudrem- kosztują około 13 złotych, a w promocji około 9 złotych. Płacimy za 50 sztuk chusteczek, które oprócz tego, że wchłaniają nadmiar sebum to jeszcze pokrywają buzię warstwą pudru. Dzięki temu wyglądamy tak jakby nasz makijaż został zrobiony dosłownie przed chwilą. Polecam na co dzień i na wszelkie imprezy.

Inglot, lakier do paznokci- pisałam już o nim tutaj: magdaa55.blogspot.com/2012/11/inglot-lakier-do-paznokci-numer-224.html Jest to kolor 224 i kosztował 20 złotych. Piękne złoto, które błyszczy na naszych paznokciach. Kolor idealny na jesień, ale też na zbliżające się świąteczne dni.


Inglot, pomadka pielęgnacyjna- świetny produkt w beznadziejnym opakowaniu. Kosztuje około 8-10 złotych. Dostępny jest w trzech wersjach. Ja mam wersję 02-różową. Pomadka faktycznie bardzo dobrze nawilża usta, ponadto nadaje im lustrzany połysk i lekko różowy kolor. Usta wyglądają pięknie. Niestety opakowanie jest bardzo nie wytrzymałe i łatwo je popsuć.

Ziaja med, kuracja lipidowa, fizjoderm, krem pod oczy- krem kupicie w aptece za około 12 złotych. Przeznaczony jest do pielęgnacji skóry wrażliwej. Ja takiej nie mam, ale jak wiecie okolice oczy do delikatny obszar, o który trzeba dbać szczególnie. Krem ma wiele bardzo pozytywnych właściwości. Co jest jednak dla mnie najważniejsze to: nie podrażnia, pięknie nawilża, ożywia spojrzenie i zapobiega opuchnięciom.

KOBO professional, pęseta- kosztowała około 10 złotych. Jest bardzo ostra, co jest dla mnie plusem. Dzięki temu regulacja brwi jest bardzo precyzyjna i szybka.

Maestro, foundation III, pędzel do nakładania podkładu- wykonany z włosia syntetycznego kosztował 43 złote. Wcześniej podkład nakładałam palcami lub płaskim pędzelkiem. Dzięki temu pędzlowi mój makijaż trzyma się świetnie cały dzień, buzia wygląda promiennie i pięknie. Myje go codziennie i nic złego się z nim nie dzieje.

Maestro, pędzel do rozcierania/ cieniowania- jest ot numer 490, rozmiar 10. Zarówno ten pędzelek jak i ten do podkładu, przyjechał do mnie prosto z Lublina, dzięki mojej przyjaciółce. Dzięki Ola ;* Pędzelek szybko i precyzyjnie rozciera cienie. Uwielbiam go i używam każdego dnia. Kosztował 22 złote.


Isana hair, płukanka do włosów brązowych- od razu muszę wspomnieć, że jako odżywka nie sprawdza się zupełnie, ale pięknie podkreśla kolor włosów. Dostępna jest również w wersji na blondynek i rudych, a kosztuje około 8 złotych. Choć ma właściwości odżywcze i nawilżające to na moich włosach nie robi nic. Jest jednak niezawodna, gdy nasze włosy tracą blask i są jakieś takie bez koloru. Wzmacnia kolor, dodaje refleksy i piękny połysk. Zawsze kiedy użyje tej płukanki, dostaję pytania, czy zmieniałam kolor włosów.

Dove, Nuritive Therapy,Nourishing Oil Care Treatment Conditioner, ekspresowa maseczka regenerująca- ponieważ powyższa płukanka nie odżywia moich włosów, lubią ją mieszkać właśnie z tym produktem. Kosztuje około 16 złotych. Ja kupiłam ją ją już jakiś czas temu w promocji za 10 złotych i jeździłam z nią na wakacyjne wycieczki. Składa się z dwóch kolorów (białego i złotego), które mają za zadanie odżywić włosy olejkami, nawilżyć je i wygładzić. Faktycznie działa tak na włosy i nadaje się do codziennego użytku.


O tych dwóch produktach pisałam w ostatnim wpisie: magdaa55.blogspot.com/2012/11/wypadanie-wosow-kuracja-z-seboradinem.html

Oba produkty miały mi pomóc na wypadanie włosów. Nie poradziły sobie do końca z tym zadaniem, ale szampon świetnie sprawdził się na moich przetłuszczajacyh się włosach. Ampułki rewelacyjne wzmocniły moje włosy i sprawiły, że rosną szybciej. Kosztowały 40 złotych. Cena szamponu to około 25 złotych. Jeśli chcecie wiedzieć więcej o tych produktach to zapraszam do wcześniejszego postu, a link znajdziecie kilka linijek wyżej ;)

Dziękuję za odwiedziny mojego bloga i zapraszam na kolejne wpisy! Buziaki ;*

wtorek, 27 listopada 2012

Wypadanie włosów- kuracja z Seboradinem

Witajcie! ;)
Dzisiejszy post chciałabym poświęcić wypadaniu włosów. Zauważyłam, że z tym problem zmaga się coraz więcej osób. Nie jestem specjalistką w dziedzinie wypadania włosów spowodowanego jakimiś chorobami naszego organizmu. Jeśli nie potraficie sobie poradzić z tym problem i Wasze włosy są dosłownie wszędzie, nawet na poduszcze to jest to poważny sygnał, że należy udać się do lekarza.
 Dziś skupię się na wypadaniu włosów związanym ze stresem, zmianą pory roku, czy chwilowym osłabieniem organizmu. Wpis może się okazać przydatny zarówno dla pań jak i dla panów, ponieważ produkty , które dziś pokażę mogą stosować zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Muszę dodać, że moje włosy są naturalnie gęste, grube i dość mocne. Rok temu po wakacjach zaczęły mi jednak nadmiernie wypadać. Ponieważ mam dużo włosów, nie martwiłam się, że za chwilę zostanę łysa, jednak zaniepokoiło mnie to. Poszłam  do mojej pani dermatolog. Uspokoiła mnie, że nic złego się nie dzieję, jest to po prostu chwilowe osłabienie mojego organizmu. Poleciła mi wtedy maseczkę, którą Wam już przedstawiałam tutaj: magdaa55.blogspot.com/2012/09/kacik-dobrej-rady-czesc-2.html. Jej składnikami była biostymina, surowe jajko i cytryna. Maseczka bardzo mi pomogła, ale w tym roku chciałam spróbować czegoś innego i skusiłam się na kurację z Seboradinem.

Moja kuracja składała się z szamponu i 14 ampułek. Do tego można jeszcze dokupić maseczkę przeciw wypadaniu włosów, ale ja jej nie miałam.
Ampułki wciera się w skórę głowy codziennie przez 2 tygodnie. Zaleca się stosowanie ich na noc, ponieważ wtedy można uzyskać najlepsze efekty. Aplikacja nie była dla mnie łatwa. Ampułka zawiera sporo płynu, a przez to , że moje włosy są gęste trudno było mi dotrzeć do skóry głowy.Zapach produktu nie jest powalający, ale mi nie przeszkadzał. Niestety sprawiał, że moje włosy szybciej się przetłuszczały. Jakoś jednak przeżyłam te dwa tygodnie.
Już pierwszy tydzień kuracji poprawił stan moich włosów. Jednak zaraz po jej zakończeniu, moje włosy wypadały jeszcze bardziej. Na szczęście po upływie kilku dni, wszystko się unormowało.Ampułki kosztują 40 złotych i możecie je kupić w aptece.
Szampon był mi dobrze znany, ponieważ używałam go już jakiś czas temu. Sprawdza się bardzo dobrze kiedy mamy przetłuszczające się włosy. Uważam  jednak, że po zużyciu jednej buteleczki, należy zrobić sobie przerwę i kupić inny szampon. Włosy szybko się do niego przyzwyczajają i kiedy będziemy go używać bez przerwy przez jakiś czas, nie będzie działał tak jak powinien.
Szampon kosztuje około 25 złotych i wystarcza na około miesiąc, może trochę więcej(myje włosy 3 razy w tygodniu).

Kuracja zmniejszyła ilość wypadających włosów, ale nie był to efekt, którego oczekiwałam. Jednak jej ogromną zaletą jest to, że moje włosy stały się jeszcze mocniejsze i grubsze, pięknie błyszczące i rosną mi nowe włosy. To jest niesamowite. Przed rozpoczęciem kuracji wybrałam się do fryzjera , aby skrócić włosy. Mam wrażenie, że wszystko to co ścięłam, a było to około 6 cm odrosło mi w błyskawicznym tempie.  Polecam Wam tą kurację jeśli potrzebujecie wzmocnienia i regeneracji włosów oraz przyspieszenia ich wzrostu.  Seboradin oferuje również mocniejszą wersję tej kuracji (czerwone opakowanie), dla osób których wypadanie włosów na poważniejsze podłoże.

Całkiem niedawno kupiłam w promocyjnej cenie około 5 złotych w drogeriach ,, Natura" olejek przeciw wypadaniu włosów. Już niedługo zacznę go testować i dam Wam znać, jak się sprawdzi.
Wy również macie kłopot z wypadaniem włosów? Macie jakieś sprawdzone sposoby? Chętnie o tym poczytam ;)

wtorek, 20 listopada 2012

Gratiae Exfoliating Body Scrub i Seacret, owoc granatu, masło do ciała

Serwus!
Przygotowałam dla Was recenzję produktów, które jakiś czas temu dostałam w prezencie. Tak mi się spodobały, że postanowiłam poświęcić im oddzielną recenzję, a nie wspomnieć o nich tylko np. w ulubieńcach. Ciesze się, że je dostałam, bo pewnie sama nigdy bym ich nie kupiła z powodu ich ceny i dostępności. Chodzi mi tu u produkty pochodzące z Izraela, a są to peeling i masło do ciała. Z pewnością spodobają się one miłośniczką, konkretnych i nie wyrwanych z kosmosu składów kosmetyków. Osoba, od której je dostałam kupiła je na stoisku w Złotych Tarasach w Warszawie.
Zacznijmy od peelingu. Ma przyjemny, odświeżający zapach zielonej herbaty, jabłka i imbiru. Aby go użyć wystarczy zwilżyć skórę i wziąć jego niewielką ilość na dłonie, a następnie rozprowadzić na ciele. Peeling jest sypki i ma dość spore drobinki soli.
Wspaniale usuwa martwy naskórek, a jednocześnie nawilża i odżywia skórę. Efekt pięknej, gładkiej, jędrnej i nawilżonej skóry utrzymuje się bardzo długo, dlatego peeling może być używany jedynie raz na 2 tygodnie.
Na plus zasługuje też krótki i konkretny skład kosmetyku.

Masło do ciała to również świetny kosmetyku. Jak zapewniał sprzedawca, ale potwierdzają to też informacje zawarte w internecie, jest on polecany osobą, które mają problemy ze skórą. Jeśli Wasza skóra jest bardzo wysuszona, zniszczona, borykacie się z rozstępami, bliznami, czy cellulitem to jest to produkt dla Was.
Kosmetyk jest bardzo skoncentrowany, dlatego jego niewielka ilość wystarczy by pokryć wybrane partie ciała. Łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania. Nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, a pozostawia ją jedynie miękką, pięknie pachnącą i świetnie nawilżoną. Efekt ten jest długotrwały.

Przy systematycznym stosowaniu sprawdza się rewelacyjnie i naprawdę leczy skórę. Sprawdziłam to nie tylko na własnej skórze ;)

A teraz koszty. Początkowo sprzedawca podał cenę 200 złotych. Po dłuższej rozmowie, cena spadła do około 100 złotych za jeden produkt. Cena na zagranicznych stronach internetowych również plasuje się w granicach 150-250 złotych, więc nie jest to mało.

Podsumowując. Choć są to drogie produkty, to gdy ich używam mam wrażenie, że dbam o swoje ciało czymś naprawdę luksusowym i świetnie działającym. Ponadto są to bardzo wydajne kosmetyki. Jeśli macie problemy ze skórą, to warto ich spróbować ;)

Mam nadzieję, że mój dzisiejszy post, pozwoli Wam poznać bliżej te kosmetyki i być może się na nie skusicie ;)

sobota, 17 listopada 2012

Inglot, lakier do paznokci, numer 224, czyli jesienne złoto ;)

Cześć!
Dziś mam dla Was jeden z moich ulubionych wpisów, czyli taki poświęcony prezentacji lakieru do paznokci. Oto moje cudeńko z najnowszej kolekcji lakierów Inlogta. ;)

Uważam, że jest to kolor, który świetnie wygląda na paznokciach właśnie jesienią, ale będzie też się pięknie mienił, gdy na choinkach zabłysną lampki. Jest to numerek 224, czyli jasne złoto z milionem drobinek.

Lakier kosztował około 20 złotych. Nie jest gęsty, przez co łatwo jest nim malować, ale też ładnie pokrywa płytkę. Na zdjęciach widzicie dwie warstwy lakieru , ale jedna też wyglądałaby całkiem dobrze. Bez użycia utrwalacza, trzyma się na moich paznokciach około 4 dni, ścierając się jedynie na końcówkach.
Choć złoto nie jest ,,łatwym" kolorem, to uważam, że ten odcień jest na tyle delikatny i subtelny, że sprawdzi się w każdej sytuacji. I jak widać, pięknie błyszczy.

A Wy wolicie srebro, czy złoto? ;)

wtorek, 13 listopada 2012

Liebster Blog

Cześć!
Dwie świetnie blogerki  Sandra prowadząca blog sandra-107.blogspot.com/ i Ewelina z blogu eweliaa.blogspot.com/ przyznały mi wyróżnienie Liebster blog w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.

Oto pytania od Sandry:

1. Jaką kuchnię najbardziej lubisz?

Tak naprawdę w każdej jest coś co lubię. Lubię np. bogactwo i ostrość  chińskich przypraw, włoskie makarony..... i mogłabym tak długo wymieniać.

2. Czym zajmujesz się na co dzień (uczysz się, pracujesz)?
Moje główne zajęcie to studiowanie. Czasami pracuję dorywczo.

3. Jesteś typem samotnika, czy raczej duszą towarzystwa?
Jestem osobą towarzyską, ale są chwilę, gdy lubię być sama ze sobą.

4. Jakie posty najchętniej czytasz?

Bardzo lubię czytać posty o ulubieńcach miesiąca, o wszelkich nowościach kosmetycznych, a także ciekawe tagi.

5. Co zmieniłabyś na moim blogu?

Bardzo lubię Twój blog i nie widzę potrzeby zmieniania czegoś. Twoje recenzje są zawsze rzetelne i konkretne, pełne zdjęć.

6. Oglądasz youtubowe kanały urodowe?
Oglądam i bardzo lubię to robić. Prowadzę też własny kanał.

7. Co jest na Twojej wishliście na najbliższe 3 miesiące?
Nie prowadzę tego typu listy. Nie raz już się przekonałam, że rzadko udaje mi się kupić to co zaplanowałam.

8. Posiadasz jakieś zwierzęta?

Tak, mam psa ;)

9. Wyobrażasz sobie życie bez blogowania na chwilę obecną?


Raczej nie, to wspaniała odskocznia od codzienności i chwila, gdy mogę robić to co lubię. Choć zdarzają się chwilę, kiedy nie mam na to czasu, jak np. teraz to póki co nie skończę z blogowaniem.

10. Co najbardziej Cię relaksuje?
Wolny wieczór, gdy mogę obejrzeć ulubiony serial bądź film. Relaksuje mnie też jazda rowerem, gdy jest  ciepło i słonecznie.


11. Jakie cechy swojego wyglądu i charakteru uważasz za najcenniejsze?
Jeśli chodzi o charakter to cenie w sobie swoją wrażliwość i to, że nie jest łatwo mnie zmienić, ulec wpływowi. Mam też optymistyczne podejście do życia, staram się dzielić z innymi tym co dobre, a nie tym co złe. A jeśli chodzi o wygląd.... hmmm czy można powiedzieć, że jest w nim coś cennego. To co mam ładne teraz, za parę lat może już takie nie być. Obecnie lubię w sobie jednak oczy i uśmiech. ;)

A teraz pytania od Eweliny i moje odpowiedzi:

1. Telefon dotykowy czy normalny?
Od trzech miesięcy jestem posiadaczką telefonu dotykowego i jestem zadowolona. Telefony tradycyjne na pewno lepiej sprawdzają się w codziennje komunikacji. Telefony dotykowe dają nam możliwość, noszenia ze sobą małego komputera.

2. Cienie zielone czy niebieskie?

Zależy w jakim makijaż i na jakiej osobie.

3. Ulubiona perfuma?

Nie mam jednego, ulubionego zapachu.

4. Woda smakowa czy napój owocowy?
I to i to :)

5. Mycie włosów rano czy wieczorem?

W okresie jesienno-zimowym dbam o swoje zdrowie i myje włosy wieczorem. Latem często myje włosy rano.

6. Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk?
Lakier do paznokci ;)

7. Jakie kolory goszczą na twoich powiekach?
Lubię bawić się kolorem, dlatego na moich powiekach goszczą i brązy i fiolety i szarości i pomarańcze i co tylko chcecie ;)

8. Unikasz prostownicy?

Codziennie prostuje swoją grzywkę.

9. Szokowanie wyglądem czy zachowaniem?
Zastanawiam się teraz, czy szokowanie jest zjawiskiem pozytywnym, czy negatywnym. Hmm... Spośród tym dwóch wybiorę chyba szokowanie wyglądem.

10. Pisanie ołówkiem czy długopisem?

Pisanie długopisem.

11. Romantyczny spacer z kolacją czy w spotkanie w domowym zaciszu?
Zależy od nastroju i okazji. ;) 

Ponieważ, większość blogerek, które cenię otrzymała już to wyróżnienie,pozwolę sobie nikogo nie wyróżniać. ;)



piątek, 9 listopada 2012

Bielenda, Orzech&Bursztyn, Nawilżający krem BB 5 w 1 udoskonalający z lekkim podkładem

Cześć!
Zapraszam Was do przeczytania mojej opinii na temat kremu BB z Bielendy, czyli jednego z moich ulubionych kosmetyków minionego miesiąca.

Za 40 ml produktu zapłacimy około 14 złotych. Tak jak obiecuje producent krem ładnie nawilża, delikatnie kryje, a skóra wygląda zdrowo i promiennie.

Jak widzicie na zdjęciach krem ładnie przykrył moje piegi i wyrównał koloryt cery. Nie matuje, ale skóra nie błyszczy się po nim w brzydki sposób. Myślę więc, że krem sprawdzi się zarówno u posiadaczek cer suchych, jak i tłustych.
Testowałam krem w warunkach jesienno-zimowej pogody. Sprawdzał się rewelacyjnie. Wytrzymywał na mojej buzi cały dzień, nawet gdy nie utrwaliłam go pudrem. Nie zaszkodził mojej buzi i nie sprawił, że pojawiały się na niej niemiłe niespodzianki. Kiedy potrzebuję, większego krycia lub nieco innego efektu, lubię mieszać krem BB z Bielendy z moim podkładem. Efekt jest naprawdę świetny i ostatnio, bardzo często maluję się w ten sposób.
Ładnie stapia się ze skórą, dlatego sprawdzi się zarówno u dziewczyn z jasną jak i ciemniejszą karnacją.

Na zakończenie mam dla Was małą informację. W najbliższym czasie, będę tu nieco rzadziej zaglądać. Postaram się jednak raz w tygodniu zamieszczać posty i odpowiadać na Wasze komentarze. Wynika to z pewnych zawirowań w moim życiu osobistym.

Pozdrawiam i przesyłam buziaki ;*